U mnie zaczyna się ona o 5,30-z chwilą pierwszego odzewu budzika. Pierwsza okazja do pojedynku. Jedna ze stron mówi: Witaj! Czas wstać. Druga jednocześnie szepcze: spokojnie, nie śpiesz się, nic się nie stanie jak pośpisz sobie raz dłużej i nie pójdziesz na Mszę św.
Następna walka toczy się w szkole. Mogę wejść do klasy z wielką radością i uśmiechem powitać każde dziecko z osobna. Być do dyspozycji tego, kto będzie tego potrzebował. Tłumaczyć mu tak długo aż zrozumie. Nie mierzyć wszystkich jedną miarą, ale do każdego mieć indywidualne podejście. Mogę też rozegrać to zupełnie inaczej. Już na samym wejściu powiedzieć, że znowu nie są na swoich miejscach i słychać ich na końcu szkoły. Po sprawdzeniu kilku zeszytów stwierdzić, że tłumaczenie i tak nie ma sensu, skoro ciągle popełniają te same błędy. Co jakiś czas odetchnąć- korzystając z internetu lub komórki.17.30 czas na stoczenie kolejnej bitwy. Iść na różaniec czy zostać w domu i wypić kawkę lub skorzystać z internetu?!
Przychodzi pora na Study Time- czyli następne starcie o mą Duszę. Skoro wiem z czym każde dziecko ma największy problem, mogę przygotować sobie wcześniej odpowiednie materiały. Podzielić mój czas na ilość dzieci i poświecić każdemu jedną porcję. Jednak równie dobrze mogę przynieść 5 książek do czytania, 10 kolorowanek, trochę kredek i tym sposobem mieć 1.5 godz z głowy.
Modlitwa wieczorna jest okazją to stoczenia ostatniej bitwy. Wziąć brewiarz i odmówić go wspólnie z Patrycją czy darować sobie i pójść szybciej spać aby jutro być w pełni sił?!
Pojedynek stoczony. Czas na podsumowanie.
Dzisiaj mogę spokojnie spać, bo Bóg odniósł zwycięstwo.
Jak wygląda to u Ciebie? Ile bitw odbywa się każdego dnia a pod iloma z nich się podpisujesz? Kto jest ich zwycięzcą?
dopiero co zasiadłąm do nowo dodanych Twoich postów, :)
OdpowiedzUsuńkochana, trzymaj sie dzielnie;)
:* jestes wspaniała!:)