sobota, 15 lutego 2014

Jazda Bez Trzymanki

Adoracja
Dowiadujemy się, że będziemy odpowiedzialne za oprawę muzyczną. Muszą być w Duchu Taize-dodaje Ksiądz. Teksty mają być wyświetlone na projektorze, więc trzeba przygotować prezentacje z tekstami. W pierwszej kolejności zajmujemy się zdobyciem piosenek. Po kilku godz. znajomy Ksiądz wykopuje je ze sterty misyjnych materiałów i dostarcza nam. Okazuje się, że kojarzymy 20% zdobyczy. Następne chwile spędzamy na nagraniu piosenek śpiewanych przez Księdza, by móc się ich wieczorem nauczyć. Odkurzamy gitarę i wspólnymi słuchami tworzymy chwyty. Potem Aga zajmuje się prezentacją, a ja szukam 100 cytatów Janka Bosko, które będziemy mogły wręczyć wraz z lizakami w gratisie wszystkim przybyszom. Co jakiś czas serwujemy sobie przerwę i próbujemy przyswoić śpiewanie i granie piosenek. Po 2.00 finiszujemy i idziemy spać.
Rano dowiadujemy się, że piosenki jednak nie będą wyświetlane na projektorze i lepiej będzie jak zrobimy śpiewniczki.
Na adoracji Ksiądz przejmuje prowadzenie-wchodząc ze swoją gitarą i pieśniami.
Lizaków z cytatami nie wręczamy, bo właśnie w chwili naszej nieobecności połowa ludzi zdążyła się rozejść.

Święto Jana Bosko

Kilka dni przed Siostra Dyrektorka szkoły, w której uczymy, prosi nas o przygotowanie konkursów dla uczniów. Wy tylko będziecie koordynować, a nauczyciele wszystko poprowadzą. Wyrażamy przed Siostrą swe zadowolenie z takiego podziało obowiązków i bierzemy się do dzieła. W pierwszej kolejności tworzymy listę z konkursami. Następnie poszukujemy wszystkich potrzebnych gadżetów do ich wykonania. Ku naszemu zdziwieniu większość rzeczy znajdujemy w naszym domku. Kolejne 3godz spędzamy na obchodzie placówki-odsyłane z miejsca do miejsca. Wracamy do do domu praktycznie bez niczego z nadzieją, że następnego dnia uda nam się ogarnąć.
Rano, godz przed Mszą otrzymujemy zadanie, by przejść po wszystkich klasach i pozapisywać ludzi na konkursy. Warunkiem zapisu na listę jest udział w loterii-koszt biletu 5 kwacha (3.5zł) W każdej klasie wszyscy tryskają wielką radością na nasze wieści, do momentu gdy nie wspominamy o kupnie losu. Przeważnie reakcją jest pytanie: Czemu nikt nam nie powiedział o tym wcześniej?! Lub podejście z 1 kwachem i zapytanie: Czy tyle wystarczy?! Po obejściu całej szkoły, w której uczy się około 1000uczniów, mamy na liście 84 osoby, z czego my-za pieniążki podesłane od naszej znajomej Ani płacimy za nasze dziewczynki z Sierocińca. Po uroczystej Mszy, udajemy się na Plac Szkolny by kontynuować celebrowanie Święta. Z daleka słyszymy krzyki: Patrycja, Agnieszka, gdzie jesteście? Wszyscy na Was czekają! Zawalamy się wszystkimi gadżetami maxymalnie jak się da i lecimy na środek placu, na którym wita nas 1000osób. Siostro, a gdzie mikrofon? - Pytamy. Nie wiedziałam, że będziecie potrzebować, zaraz ktoś przyniesie-słyszymy odpowiedź. Nie mamy czasu, róbcie na razie bez mikrofonu, po 2 konkursy jednocześnie, możecie brać również tych spoza listy-dodaje. Po mimo, że nie dowierzamy temu wszystkiemu, zaczynamy tak działać. Po godz pojawia się mikrofon, który po przez swą awarie nie polepsza sytuacji. Jednak udaje nam się to poprowadzić do końca bez jego wsparcia.

Dawanie siebie, pomaganie potrzebującym, działania charytatywne. To, to co pociągało me serce od młodych lat. Jednak pod pewnymi warunkami. Gdy widziałam w tym jakiś sens i choć minimalne efekty pracy. Gdy miałam kontrolę nad sytuacją, a mój tok myślenia nie sprzeciwiał się niczemu. Dzięki przyjaźni z Panem Bogiem, moje warunki z czasem zaczęły łagodnieć-serce stawało się coraz mniej ograniczone. 

Na misji przyszedł czas na "jazdę bez trzymanki"– działania bez stawiania jakichkolwiek warunków. Teraz motywacją jest tylko/aż MIŁOŚĆ.                       Wlewająca pokój i szczęście w serce niezależnie od przebiegu sytuacji.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz