piątek, 9 maja 2014

Pod Skrzydłami Bożymi

Przyszedł czas na wakacje. Postanawiamy spędzić je na Zanzibarze-podtrzymując tradycje Salezjańskich Wolontariuszy. Zbiera się ekipa 8 osób: 6 Polaków, Czeszka i Zambijczyk. Poniedziałek Wielkanocny to dzień w którym za czwartym podejściem udaje nam sie zakupić bilety na pociąg do Tanzani. Mamy ekspres-planowany czas podróży to 48godz. W drodze powrotnej zdobywamy bilety na busa do Kapiri, miejscowości z której startuje pociąg. Choć jeszcze nie dowierzam, że tam jedziemy, to przepełnia mnie wielka radość przemieszana z ekscytacją.

Po mimo, iż pobudka ma miejsce szybciej niż zazwyczaj nie mam najmniejszego problemu z powstaniem z łóżka. Jedząc śniadanie, rzucam okiem na bagaż, czy oby na pewno wszystko spakowałyśmy. Żadna z nas nie dostrzega żadnych braków, więc ruszamy. Nasze ruchy spowalnia ciężar bagaży. Tuż poza bramą Placówki wita nas uśmiechem i serdecznym pozdrowieniem nieznajomy mężczyzna. Następnie proponuje pomoc. Zaskakuje nas nietypowym zachowaniem jak na Zambijczyka. Tutaj najczęstrzym widokiem jest Kobieta maszerująca z zakupami na głowie, kilkoma siatkami w rękach i dzieckiem na plecach. Z radością i bez lęku przekazuje męźczyźnie jedną z toreb, mając przeczucie, że zostałyśmy obdarowane Aniołem.

Okazuje się, iź jedziemy w tym samym kierunku. Udaje nam się złapać Taxi w cenie busa. W miejscu przesiadki myśli proszą o sprawdzenie, czy aby na pewno mam bilety. Po dokładym przejrzeniu portfela z drżacym głosem informuję towarzyszy, iż nie mam biletów. "Jak to możliwe?" "Gdzie są?" "Co teraz?" sypią się pytania. Jedyne co przychodzi mi do głowy, to aby pojechać do domu i sprawdzić czy nie zostały. W tym samym momencie Davidson-nowo zapoznany mężczyzna, chwyta mnie za rękę i ciągnie do busa, który znajduje się po drugiej stronie ulicy."Spokojnie, pewnie zostały w domu, zaraz sprawdzimy". Gdy chcę zapłacić za przejazd, męźczyzna informuje mnie, iż już to zrobił. Gdy próbuję wyrazić wdzięczność za okazaną pomoc odpowiada w kółko, że nie ma problemu. Już nie mam najmniejszych wątpliwości, że mam do czynienia z Aniołem. Drogę z Busa staram sie pokonać najszybciej jak potrafie. Wpadam do domu i zaglądam wszędzie gdzie obstawiałam, że mogłyby być jak i tam gdzie w życiu bym się ich nie spodziewała. Poszukiwania kończą się niepowodzeniem. Dzwonię do Pati z wieściami, na co słyszę "Nie martw się i przyjeżdżaj! Zobaczymy co da się zrobić bez biletów."

Przed brama zastaję ponownie Anioła, który na brak biletów reaguje tymi samymi słowami, które usłyszałam od Pati. I na koniec dodaje "Spokojnie, nie zostawie Was dopóki nie odjedziecie." 10min przed odjazdem znajdujemy się na stacji. Sylvie-wolontariuszka Czech krzyczy" Udało się, mam nowe bilety" Gdy opowiedziała historie o wczorajszym kupnie biletów, a następnie ich zagubieniu, sprzedawca zareagował śmiechem, twierdząc, że kłamie. "Ja ją pamiętam, kupowała wczoraj bilety." - Rzekł następny Anioł, wychylając się jakby z zaplecza.

Po chwili siedzimy w busie, patrząc na siebie z niedowierzaniem. Davidson dotrzymuje swej obietnicy i zostaje  machając, aż do momentu odjazdu.


Już w pierwszych chwilach podróży Pan Bóg sprawia, że"szczena"opada mi z wrażenia.
Dziękuję, iż jestem świadkiem tych cudownych chwil. 
Gdy Tato namacalnie daje odczuć jak się o nas troszczy.

Kto przebywa w pieczy Najwyższego
I w cieniu Wszechmocnego mieszka,
mówi do Pana: "Ucieczko moja i Twierdzo, 
mój Boże, któremu ufam".
Bo On sam cię wyzwoli 
z sideł myśliwego 
i od zgubnego słowa.
Okryje cię swymi piórami 
i chronisz się pod Jego skrzydła: 
Jego wierność to puklerz i tarcza. 
W nocy nie ulękniesz się strachu 
ani za dnia - lecącej strzały, 
ani zarazy, co idzie w mroku, 
ni moru, co niszczy w południe.
Choć tysiąc padnie u twego boku, 
a dziesięć tysięcy po twojej prawicy: 
ciebie to nie spotka.
Ty ujrzysz na własne oczy: 
będziesz widział odpłatę daną grzesznikom.
Albowiem Pan jest twoją ucieczką, 
jako obrońcę wziąłeś sobie Najwyższego.
Niedola nie przestąpi do ciebie, 
a cios nie spotka twojego namiotu, 
bo swoim aniołom dał rozkaz o tobie, 
aby cię strzegli na wszystkich twych drogach.
Na rękach będą cię nosili, 
abyś nie uraził swej stopy o kamień.
Będziesz stąpał po wężach i żmijach, 
a lwa i smoka będziesz mógł podeptać.
Ja go wybawię, bo przylgnął do Mnie; 
osłonię go, bo uznał moje imię.
Będzie Mnie wzywał, a Ja go wysłucham 
i będę z nim w utrapieniu, 
wyzwolę go i sławą obdarzę.
Nasycę go długim życiem 
i ukażę mu moje zbawienie.
Psalm 91

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz