piątek, 11 kwietnia 2014

To Ona

Nie pamiętam naszego pierwszego spotkania. Jednak gdy szukam w pamięci obrazów z Nią związanych to niwidomy by zobaczył, że nie wpadła mi w oko. Nie lubiłam z nią spędzać czasu. Nudziałam się w jej towarzystwie. Miałam wrażenie, że nic nie wynoszę z tych spotkań, poza poczuciem, zmarnowanego czasu. Szybko stwierdziłam, że nie ma najmniejszego sensu aby inwestować w tą znajomość. Pewnie byłoby łatwiej gdybym Jej po prostu o tym powiedzieła, jednak nie potrafiłam. Postanowiłam po prostu wyraźnie i bezczelnie dawać jej to do zrozumienia.
Gdy wiedziałam wcześniej, że ma zamiar do mnie przybyć ulatniałam się w tym czasie do jakiegoś ziomka i było po problemie. Jednak bywało tak, że przychodziła bez zapowiedzi. Nie umiałam rozgryźć czy chciała zrobić niespodziankę, czy wiedziała, że inaczej mnie nie zastanie. W każdym bądź razie nie sprawiała mi tymi wizytami najmniejszej radości, a raczej złości, przyczyniając się do natychmiastowego wzrostu ciśnienia. Gdy tylko pojawiała się na horyzoncie, robiłam wszystko by jak najszybciej się jej pozbyć. Najlepszym a zarazem najszybszym sposobem było po prostu słuchanie muzyki, lub czytanie książki. Po kilkukrotnym zlekceważeniu zrozumiała, że nie chcę mieć z Nią nic do czynienia i postanowiła dać mi spokój. Poczułam wielką ulgę i radość.
Jednak bardzo szybko została wybita przez smutek i sumienie. Dręczyły mnie strasznie i nie dawały spokoju. Wyrzucały na każdym kroku, że moje zachowanie było bardzo słabe, puste i egoistyczne. To ja na atak, atakiem odpowiadałam, tłumacząc się, usprawiedliwiając. Jednak po chwili się poddałam i przyznałam im racje. Oj strasznie się wstydziłam, gdy sobie tą strszną prawdę uświadomiłam.
Chciałam cofnąć czas, lub najlepiej wymazać z pamięci ten przykry incydent. Jednak nie dało się. Więc wybrałam inną drogę-Rozmowę. Gdy dzwoniłam nie odbierała. Gdy była nieodpodal, wołałam, zapraszałam, ale nie odpowiadała, tylko spoglądając jakby wogóle mnie nie znała. Ta droga również okazała nieodpowiednia. Więc wybrałam następną-Modlitwę. Powierzałam często całą sprawę Tacie, prosząc o wybaczenie i jeszcze jedną szansę.. Ten natychmiast mnie uspokoił i pocieszył, zapewniając , że Ona na pewno mi już przebaczyła, tylko teraz by uleczyć rany potrzeba czasu. Polecił szukać Jej w konkretnych miejscach i nieustannie zapraszać. Wedle wskazówek postępowałam i po mimo braków jakichkolwiek efektów odziwo się nie poddawałam.
Aż nastał dzień gdy przybyła. Gdy w myślach się zbierałam i przemowę na przeprosiny układałam ona mnie wyprzedziła, mówiąc, że nie ma co wspominać faktów z życia przyszłego, że z czystą kartą i wielką radością na nowo mnie przyjmuje. Swą przemową mnie powaliła. Czułam się jakbym eliksir szczęściem wypiła. I tak co rusz czymś mnie zaskakiwała a ponadto sprawiała, że po nim bardzo długo micha bez powodu mi się radowała.. Zżyłyśmy się niesamowicie. Z każdym spotkaniem coraz wiecej mi się zwierzała ale gdy miałam potrzebe się wygadać to zawsze wysłuchiwała.. Raz poradzić od razu potrafiła, drugi raz czasu sporo potrzebowała, ale końcowo zawsze odpowiadała.. W Jej obecności wszystko było łatwiejsze i jaśniejsze. Bardzo mi dopomagała w budowaniu relacji z Panem Bogiem i drugim człowiekiem. To w jej obecności odpowiedziałam na wezwanie Pana, odnośnie mej misyjnej drogi powołania. Powiedziała, że jeśli tylko zechcę może ruszyć ze mną. Bardzo się ucieszyłam i ją zaprosiłam.
Gdy na Czarny Ląd przybyłam Ona już tam była. Bardzo się ucieszyłam, jednak jednocześnie zasmuciłam, że z powodu sporej ilości obowiązków nię będę miała czasu by się z Nią spotykać. Jednak kolejny raz się przekonałam, że czym więcej na głowie tym na zarazem łatwiej znaleźć czas. Ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu widzimy się tutatj częściej niż w Polsce, bo kilka razy dziennie. Przybywa już z samego rana przed Eucharystią. Po obiedzie gdy jest to możliwe, to też mnie nawiedza. No i wieczorem to obowiązkowe spotkanie mamy.
Niezmiernie wdzięczna jestem za to, że ją znam. Nie wyobrażam sobie bez Niej mojej Misji. Nie widzę już bez Niej żadnego dnia.

To Ona zapewnia mi najlepsze  łącze z Górą.
To Ona umożliwia mi podróżowanie w głąb siebie.
To Ona pozwala mi przyjmować drugiego człowieka takim jakim jest.
To Ona - Cisza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz