wtorek, 22 października 2013

Lekcja Miłości

Spoglądam na Wolontariuszkę, która każdego dnia dziękuję Panu Bogu za to, że się obudziła. Z wielkim pokojem w sercu i radością na twarzy wychodzi by dzielić się Miłością z każdym napotkanym człowiekiem. Tuż obok pojawia się Wolontariuszka, która na każdym kroku ukazuje swe niezadowolenie. Na Jej twarzy najczęściej maluje się smutek z dodatkiem złości. Gościem, który regularnie ją odwiedza jest strumień łez.

Mam przed oczyma Nauczycielkę, która cierpliwie tłumaczy dzieciom ten sam przykład do momentu aż zrozumieją. W momencie Gdy dochodzi do jakiejś większej sprzeczki lub pobicia, motywuje do natychmiastowego pogodzenia się i przebaczenia sobie wszystkich krzywd. Mój wzrok dostrzega drugiego Nauczyciela, który uderzenie linijką traktuje jak przecinek w zdaniu. Natomiast gdy nerwy puszczają jedną ręką chwyta twarz dziecka, a drugą zaczyna ją  bić. Następnie każe jemu  klęczeć przed sobą przez kilka minut.

Widzę Kleryka, który przypomina mi Wulkan wybuchający na każdym kroku. Jest wyjątkowy i niepowtarzalny gdyż nie przynosi żadnych szkód. Tryska miłością, radością, wiarą  i nadzieją. Dzieci lgną do Niego jak do najlepszych słodyczy. Tuż obok stoi Kleryk, którego ręce przykleją się do mojego telefonu jakby były nasmarowane super glue. Każdego dnia nalega bym mu go podarowała a sobie kupiła nowy lub kontaktowała się za pomocą samej karty.

Widzę Siostrę z ciągłym bananem na twarzy, nie opuszczającą żadnej modlitwy. Wypełnia wszystkie swe obowiązki z wielką dokładnością i miłością. Każde dziecko z Sierocińca traktuje  jak swoje. Tuż przy Niej pojawia się Siostra, która na Eucharystie przybywa w 10cm szpilkach, gdy wszyscy klęczą Ona siedzi, a wracając od Komunii Św. wpada w poślizg i upada na posadzkę.

Dostrzegam Księdza, który tryska miłością Bożą i zaraża Nią każdego napotkanego człowieka. Zaraz za Nim wychyla się Ksiądz, który podczas sprawowania Mszy Św. w każdej wolnej chwili bawi się telefonem bez najmniejszego skrępowania.



DZIĘKUJĘ  ZA TĄ  LEKCJĘ MIŁOŚCI!
Początkowo nic z niej nie rozumiałam i wciąż komentowałam, że jest bezsensu, nieprzydatna i  w ogóle nie do pojęcia. Ty jednak wciąż nade mną stałeś  i przykład za przykładem podsuwałeś.Każdego dnia ze wszystkich sił pojąć próbowałam, aż w końcu ZROZUMIAŁAM...
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                  Dziękuję za tych "pierwszych". Są dla mnie Mistrzami w pokonywaniu przeszkód, dziur i wszelakich niebezpieczeństw z zawiązanymi oczyma. To właśnie od Nich uczę się jak każdego dnia powierzać wszystko Bogu i pozwalać się prowadzić w ciemno.

Dziękuję za tych "drugich". Dzięki Nim uczę się przyjmować  i kochać każdego człowieka takim jakim jest. To właśnie Oni pokazują mi jak ważna jest modlitwa za siebie nawzajem. Każdy  jej bardzo potrzebuje, niezależnie od tego kim jest, ile ma lat i gdzie przebywa.




2 komentarze:

  1. Tak, to prawdziwa lekcja miłości .Nikt nikomu nie zwraca uwagi , wszyscy są szczęśliwi bo miłość dodaje siły . Tak , miłość jest wielka .

    OdpowiedzUsuń