środa, 2 października 2013

Niechciany Gość

Po co Ci te misje? Dlaczego akurat do Zambii? Czemu tak długo?
Nie boisz się? Nie będziesz tęsknić? Dlaczego teraz? "
Ilekroć to słyszę, zawsze nasuwa mi się tylko jedna odpowiedź: Pan Bóg.
To On sobie wybrał to miejsce, czas, warunki..

Zaproszenie wysłał już kilka lat temu. Serce odrzuciło je natychmiast. Był On przez nie tak niechciany, jak śmierć kogoś ukochanego. Nie dając za wygraną postanowił więc wybrać się osobiście. Wpierw dzwonił domofonem, gdy nie było odzewu zaczął pukać z całych sił do drzwi  i głośno wołać. Czynił to dość regularnie, czekając cierpliwie aż serducho raczy otworzyć.

 Początkowo serce udawało, że nie ma go w domu- było przekonane, że w taki sposób się  Go pozbędzie. Okazało się, że nie udało się Go pozbyć. On ciągle był. Postanowiło więc Go zagłuszyć, bombardując swymi pomysłami na życie i szczęście. Ze wszystkich sił starało się pokazać, że nie jest jemu do niczego potrzebny. Buntowało się jak małe, rozwydrzone dziecko,  które rzuca się na ziemie i tupie wszystkimi częściami ciała gdy coś idzie nie po jego myśli. To również nie spełniło założonych oczekiwań. On ciągle był obecny, z niezmiennym spokojem i wielkim bananem na twarzy.

Serce postanowiło więc zmienić taktykę. Pomyślało, że szczera rozmowa będzie na pewno świetnym rozwiązaniem. Gdy emocje opadły, spokojnie tłumaczyło, że przecież kompletnie się do tego nie nadaje. Powiedziało, że jest słabe, za mało wciąż kocha i ufać też mu ciężko. Żaden argument Go nie przekonał. On jednak trwał uparcie przy swoim, jak mucha, która lata wciąż w kółko i nie pozwala się odgonić.
Serce stwierdziło, że nadeszła odpowiednia pora by się Go pozbyć  raz na zawsze. Zamurowało drzwi.
Tym razem  również się rozczarowało. Dostrzegając Go w swym oknie, upewniło się w przekonaniu, że jest  niezniszczalny. Załamane, doszło do jednego wniosku, że nie ma innego wyboru - musi Go przyjąć.

W tym samym momencie stało się coś niesamowitego i kompletnie nieoczekiwanego. Serce zaczęło się radować, skakać i krzyczeć, że jest najszczęśliwsze na świecie. W jednej chwili się przekonało, że najlepszego wyboru dokonało i za nic by tego już nie odwołało. Zrozumiało, że było Go tak spragnione jak człowiek szklanki wody po tygodniu marszu w skwarze.

Jedno TAK i wszystko się zmieniło. Pustki i strachu ME SERCE się pozbyło, a w zamian niczym nie zastąpionym pokojem i szczęściem po brzegi się wypełniło.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz